Technologie zmieniają polskie miasta. Paczkomatoza to dopiero początek

Paczkomatoza

W Paryżu pandemia przyśpieszyła wdrożenie idei 15-minutowego miasta. Mieszkańcy w zasięgu spaceru mają mieć wszystko, co najważniejsze: od pracy, poprzez zakupy, na rekreacji kończąc. W polskich miastach pandemia zaowocowała paczkomatozą.

– Miasta są wynikiem tego, jak zachowują się ich mieszkańcy. Pandemia zmieniła nasze zachowania, więc zmieniła też miasta – mówi Magdalena Milert, ekspertka zajmująca się urbanistyką, architekturą i gospodarką przestrzenną, która prowadzi blog „Pieing”.

COVID-19 sprawił, że doceniliśmy mieszkanie w przyjaznym otoczeniu, z wygodnym dostępem do niezbędnych usług (czy tradycyjnych, czy zdalnych). Wkrótce może się okazać, że nasze miasta z pandemii wyjdą mocno odmienione. Być może na kształt Paryża, gdzie Anne Hidalgo, obecna mer tuż przed pandemią ogłosiła wdrażanie zasad tzw. 15-minutowego miasta. W czasie kolejnych lockdownów paryżanie umocnili się w przekonaniu, że to słuszna droga.

Koncepcję 15-minutowego miasta opracował Carlos Moreno, profesor paryskiej Sorbony i guru progresywnych, miejskich planistów. Według niego mieszkańcy wszystko, co najważniejsze – pracę, szkołę, sklepy czy miejsca rozrywki i rekreacji – powinni mieć w zasięgu ręki, a dokładniej kwadransa pieszej lub rowerowej podróży. Aby było to możliwe, dzielnice muszą być nie tylko wielofunkcyjne, ale również zróżnicowane transportowo.

I właśnie na tym ostatnim polu wiele w czasie pandemii w Paryżu zmieniono. Jako że z powodu epidemiologicznych ograniczeń spadło wykorzystanie zbiorowych środków transportu publicznego, to zainwestowano choćby w rozbudowę tymczasowych tras rowerowych kosztem jezdni, po których dotąd poruszały się samochody. Co ważne trasy te przyjęły się tak dobrze, że już wiadomo, że zostaną na stałe.

Na tym jednak paryskie rewolucje się nie kończą. Władze miasta planują usunąć 70 tys. miejsc parkingowych, czyli połowę z tych, które są obecnie wyznaczone wzdłuż ulic. Dzięki temu zabiegowi zwolnione zostanie blisko 60 hektarów przestrzeni dla pieszych i rowerzystów. Zmienić ma się też wykorzystanie publicznych budynków. Na przykład szkoły w weekendy mają być udostępnione mieszkańcom na działania kulturalne. Przedsiębiorcom będą proponowane zachęty finansowe do poszerzania swoich usług, aby oferta była lokalnie jak najbardziej zróżnicowana, dzięki temu nie będzie już potrzeby jechać na drugi koniec miasta, by coś załatwić czy kupić. Do wszystkich tych działań oczywiście wykorzystano analizy zachowań mieszkańców. Co więcej podobne rozwiązania w czasie pandemii zaczęły planować i powoli wdrażać władze w Berlinie, Londynie, Mediolanie.

Takie wizje i plany pełne są optymistycznego przekonania, że z pandemii wyjdziemy z wiedzą jak lepiej mieszkać. Tylko czy także w Polsce?

Kojarzysz, czytelniku, tego ostatnio popularnego mema z dowolnym miastem europejskim po dwóch tygodniach w Polsce? Przywalonym billboardami, z patodeweloperką tuż za oknem budującą kolejne domy, małą uliczką nieprzystosowaną do nawału samochodów nie tylko nimi zastawioną, ale wręcz rozjechaną i oczywiście z symbolem nowoczesności: paczkomatem.

Doskonale znamy ten stan, bo dzięki niemu w polskich miastach owszem, mamy 15 minut, ale co najwyżej do wspomnianej maszyny do odbioru przesyłek. Po drodze trzeba wyminąć istny tor przeszkód z aut zaparkowanych na każdym fragmencie chodnika i trawnika, e-hulajnóg porzucanych gdzie popadnie.

A to dopiero początek, bo przecież słyszymy, że za nowoczesne oblicze miast mają odpowiadać drony dostawcze, ładowarki do samochodów elektrycznych i gęsto rozsiane nadajniki 5G.

Źródło: spidersweb.pl

Powiązane posty

Leave a Comment