10 prognoz na temat przyszłości Smart Cities

Ośrodek analityczny IDC opublikował 10 prognoz , które w najbliższych latach kształtować będą działania miast w kierunku realizacji koncepcji Smart City. W jaki sposób rozwiązania ICT wpływać będą na jakość życia w ośrodkach miejskich? Jak poradzą sobie polskie miasta?

Miasta zmagają się z szeregiem narastających problemów: od spraw związanych z zarządzaniem skomplikowaną strukturą urzędów i jednostek, przez kwestie związane z mieszkalnictwem, edukacją czy bezpieczeństwem, aż po problemy z transportem, jakością powietrza czy planowaniem i organizacją przestrzeni publicznych. Bardzo istotnym wyzwaniem napędzającym te kwestie jest gwałtownie wzrastająca populacja mieszkańców miast. Według opublikowanego przez ONZ w 2014 roku raportu „World Urbanization Trends”, w połowie XXI wieku 66% światowej populacji będzie mieszkało w miastach. Obecnie wskaźnik ten wynosi 54%. Skuteczne zarządzanie miejskimi ekosystemami w coraz większym stopniu wymagać będzie stosowania narzędzi cyfrowych oraz gromadzenia i analizy wszelkich dostępnych danych.

Wedle przyjętego przez IDC modelu dojrzałości miast, fazę powtarzalną w organizacji wyróżnia się na bazie silnie integrowanych projektów i procesów, zmiany kulturowej oraz zracjonalizowanych i maksymalnie wykorzystanych zasobów, jakie są efektem działań w obszarze Smart City.

„Faza powtarzalna jest warunkiem postępu w cyfryzacji usług miejskich, a co za tym idzie – państwa. Konsolidacja usług, zarządzanie i budowanie projektów na szczeblu miasta, a nie jego jednostek – oczywiście z udziałem mieszkańców i na ich potrzeby – to jeden z warunków sukcesu” – podkreśla Tadeusz Osowski, zastępca dyrektora Biura Informatyki i Przetwarzania Informacji m. st. Warszawy. Dodaje jeszcze jedną kluczową zmienną: konieczna jest „ścisła współpraca największych miast z rządem. Cyfryzacja państwa musi uwzględniać w swoich projektach potrzeby mieszkańców miast i wyzwania stojące przed ich zarządami. Wedle prognoz, w 2050 roku [blisko] 70% ludzi będzie żyło w miastach”. Potwierdza to, że w naturalny sposób cyfryzacja miast będzie zazębiała się z digitalizacją państwa.
„W świecie internetu bez granic, szybkich usług chmurowych i Big Data wszystko jest możliwe. Miasta będą modernizować swoje struktury zarządzania z wydziałowych na zintegrowane wokół ‘smart’ potrzeb obywateli. Otwierając się, będą też więcej korzystać z dostępnego pod ręką potencjału uczelni, zdolnych studentów i lokalnych firm, w tym start-upów” – mówi Sebastian Christow, dyrektor Departamentu Gospodarki Elektronicznej w Ministerstwie Rozwoju.

„Poza nielicznymi wyjątkami, samorządy w Polsce kompletnie nie doceniają obszaru zarządzania danymi. Zasada ‘dane cennym zasobem organizacyjnym’ jest im całkowicie obca, pomimo że są ‘fabrykami danych’. Obszar danych rozpatrywany jest jedynie poprzez zapewnienie zgodności z przepisami prawa – np. Ustawą o ochronie danych osobowych, Ustawą o dostępie do informacji publicznej” – mówi profesor Andrzej Sobczak, kierownik Zakładu Zarządzania Informatyką w Instytucie Informatyki i Gospodarki Cyfrowej SGH w Warszawie.

Mało które polskie miasta podjęły jakiekolwiek inicjatywy w obszarze tzw. Otwartych danych. Jeszcze mniej spośród nich stworzyło stanowisko Chief Data Officer (CDO) bądź równoważne. Trzymane w silosach jednostek czy wydziałów dane nie mają sprecyzowanych właścicieli biznesowych – za tę kwestię odpowiadają z zasady pracownicy działu informatyki i telekomunikacji.

Skąd biorą się tak duże problemy z pracą na danych? „Głównie z powodu niskiej świadomości po stronie decydentów – nie działów IT – i nieumiejętności realizacji przedsięwzięć transformacyjnych. Nie ma kultury zarządzania zmianą biznesową, organizacyjną. Są co najwyżej reorganizacje w związku z pojawieniem się nowego włodarza miasta. Oczywiście miasta, zwłaszcza te większe, mają wdrożone zarządzanie projektami i zarządzanie procesami, np. normy ISO, ale często podejścia te koncentrują się na aspektach formalnych – „papierologii”, a nie dostarczaniu konkretnej wartości z ich stosowania” – stwierdza profesor Sobczak. W takim kontekście podejście architektoniczne nie ma wielkich szans na realizację.
Problemy po stronie miejskich magistratów wynikają także z braku dostępu do użytecznych danych. „Miasta mogłyby sprawniej zarządzać usługami, gdyby regulatorzy nie blokowali wykorzystania chociażby danych lokalizacyjnych z telefonów komórkowych do analiz przepływów, predykcji i personalizacji usług” – dodaje Sebastian Christow.

Oprócz problemów związanych z brakiem umiejętności w zakresie zarządzania danymi, procesami czy ograniczeniami natury prawnej, istotną rolę odgrywa także innowacyjny charakter projektów Smart City. „Choć może brzmi to paradoksalnie, nie tylko 3/4, ale każde miasto będzie miało za sobą jakieś mniejsze czy większe niepowodzenia w osiąganiu maksymalnych korzyści. To zresztą dobrze, bo gdyby było inaczej, to oznaczałoby, że cele zostały zdefiniowane zbyt zachowawczo, tym bardziej, że zarówno cele, jak i korzyści nie są ustalone na stałe, ale zmieniają się dynamicznie” – wyjaśnia dr Tomasz Kulisiewicz, zastępca dyrektora Ośrodka Studiów nad Cyfrowym Państwem.

Dojrzałości rozwiązań wyrastających z koncepcji Smart Cities nie da oddzielić się od kwestii integrowania procesów i posiadanych przez miasto zasobów: aplikacji, danych czy wiedzy. Architektura IT budowana z takim nastawieniem jest naturalnym warunkiem zaistnienia inteligentnego miasta.

„W polskich samorządach dopiero zaczyna się rodzić – w bólach i powoli – świadomość w zakresie otwierania posiadanych zasobów danych i udostępniania ich za pomocą API. Tylko wybrane miasta wdrożyły u siebie elementy koncepcji Open Data. Wśród liderów warto wymienić Poznań, Gdańsk, Wrocław, Warszawę. W zdecydowanej większości jednostek samorządowych nie ma strategii otwierania danych i związanych z nią dalszych działań – na poziomie organizacyjnym, jak i informatycznym” – stwierdza profesor Andrzej Sobczak. „Większość z miast ma bardziej fundamentalne problemy, związane z wdrożeniem u siebie efektywnego obiegu wymiany informacji w postaci cyfrowej, a to jest przecież fundamentem otworzenia się na otoczenie zewnętrzne” – dodaje.

Choć procesy otwierania danych na rzecz zewnętrznych w stosunku do miast interesariuszy są na wczesnym etapie rozwoju, liderzy liczą, że kolejne jednostki pójdą w ich ślady. „Jestem przekonany, że dostrzegając potencjał i korzyści z otwierania danych, coraz więcej miast będzie zamawiało rozwiązania, które uwzględniają API do takich celów. Miasta będą inwestowały w otwieranie nawzajem na siebie systemów i udostępnianiem danych na zewnątrz” – mówi Tomasz Nadolny, były dyrektor Kancelarii Prezydenta Gdańska i promotor idei Open Data w tym mieście. Warunkiem wzrostu nakładów na rozwiązania integrujące posiadane zasoby jest dostrzeżenie korzyści, jakie otwartość i kooperacja niesie samemu miastu. Można tu wymienić m. in.: uporządkowanie procesów i jednoznaczne ustalenie biznesowych właścicieli poszczególnych zbiorów danych, większe zaangażowanie i wzrost poczucia odpowiedzialności, wsparcie zewnętrznych interesariuszy wobec działań miasta, czy też poprawę wizerunku i wzrost zaufania do władz.

źródło: www.computerworld.pl

Powiązane posty

Leave a Comment